Zaciskanie pasa wymusza także przyjęty program oszczędnościowy, zalecony przez Regionalną Izbę Obrachunkową.
Burmistrz Przemysław Jankowski proponuje jedno z rozwiązań. - Warto się zastanowić nad zamianą szkolnej stołówki na katering. Same tylko koszty osobowo - eksploatacyjne, bez wsadu do kotła, wynoszą dziewięćdziesiąt pięć tysięcy złotych. Katering pozwoliłby zaoszczędzić około sześćdziesięciu tysięcy złotych.
W stołówce pracują trzy osoby, z czego dwie niebawem nabędą prawa emerytalne. To dobry moment na zmiany. Problem jednak w tym, że obiady „kateringowe” byłyby droższe, choćby dlatego że trzeba je do Nieszawy przywieźć. W mieście nie ma firmy kateringowej.
- A dlaczego nie miałaby taka firma powstać w Nieszawie? - pyta burmistrz. - Dałaby miejsca pracy, mogłaby świadczyć usługi także poza szkołą. Nie trzeba by tworzyć kuchni od nowa, bo jest kuchnia w szkole. Może jedynie należało by ją doposażyć. Są odpowiednie programy, wspierające start nowych firm - dowodzi Przemysław Jankowski.
W czasie wakacji taka firma mogłaby „żywić” turystów, na przykład na promie, zakotwiczonym na stałe przy przystani. Nieszawa nie ma bowiem lokalu gastronomicznego.
Propozycja wymaga nie tylko dyskusji radnych nad każdym „za” i „przeciw”, ale przede wszystkim inicjatywy mieszkańców. Pomysł jest. Ktoś go podchwyci?
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
