W Wierzbinku otworzono filię szkoły muzycznej

Ma siedzibę w zabytkowym pałacyku z XIX wieku. - To urokliwe miejsce, wspaniali ludzie wokół i uzdolnione dzieci - twierdzi Lila Filutowska, dyrektor radziejowskiej Szkoły Muzycznej I stopnia. - Z wielką więc radością przystąpiliśmy do organizacji tej filii, dając szansę czterdziestu młodym ludziom na naukę, a naszym nauczycielom na pracę.
Oprócz filii w Wierzbinku, i oczywiście szkoły w Radziejowie, nauczyciele pracują też w dziesięciu ogniskach Towarzystwa Miłośników Muzyki.

Właśnie od takiego ogniska zaczęła się historia radziejowskiej szkoły. Zaczynali w 1978 r. od ogniska muzycznego, będącego filią szkoły we Włocławku. W 2000 roku sytuacja „dojrzała” do tego, by starać się o własną placówkę, i taka powstała. Choć organizatorom nie brakowało entuzjazmu, nie brakowało też uzdolnionych muzycznie młodych ludzi, którzy chcieli się uczyć, to na starcie warunki materialne były bardzo trudne. Dla szkoły długo szukano stosownej siedziby. Po wielu przeprowadzkach znaleźli ją przy ulicy Dolnej.

Ale i tu początki nie były łatwe. Budynek „odziedziczony” po ośrodku zdrowia wymagał modernizacji. A ponieważ szkoła zyskiwała na popularności, z roku na rok miała coraz większą liczbę uczniów, władze powiatu na serio zaczęły się zastanawiać nad jej rozbudową. Między innymi o salę koncertową.

W Szkole Muzycznej I stopnia w Radziejowie uczy się 260 uczniów. Gdy zaczynali 15 lat temu było ich 99. To dla nich dodatkowe obowiązki, bo przecież od rana chodzą do „zwykłych” szkół - podstawowych, gimnazjów, itp. Muszą więc kochać muzykę, skoro poświęcają jej tyle czasu.

Nie marnują go nauczyciele - w tej szkole to grono 21 osób - którzy młodym ludziom przekazują wiedzę teoretyczną, a przede wszystkim praktyczną - gry na instrumentach.

- Nasi absolwenci często kontynuują naukę w akademiach i szkołach wyższych, ale nie zapominają o Radziejowie. Chętnie tu wracają, by pokazać się na koncertach. A połowa kadry nauczycielskiej to są absolwenci naszej szkoły - nie ukrywa dumy pani dyrektor.

Więcej we wtorkowym wydaniu Gazety Pomorskiej.