Wielki Post to czas, w którym przez wszystkie przypadki odmieniane jest słowo „nawrócenie”.
I bardzo dobrze, bo cnotliwe życie jeszcze nikomu nie zaszkodziło. A słucha pan do końca tego, co mówi się o nawróceniu?
Staram się.
No to pewnie już pan słyszał, że nawrócenie powinniśmy zacząć od siebie. Od nawrócenia własnego. Panuje teraz taka dziwna mentalność, że chętnie nawracamy księży, policjantów, polityków, nauczycieli, a o sobie jakoś nie potrafimy pomyśleć.
Z czego to wynika?
To taka obecna choroba kulturowa.
Nasza taka polska przypadłość?
Nie, tak jest obecne wszędzie.
Jakie są objawy tej choroby?
Właśnie takie, że zamiast stanąć w prawdzie mówimy: „Patrz, ten to dopiero pijak, ten to rozpustnik, ten to łapówkarz. I na dokładkę bezbożnik”. Pomijając fakt, że możemy słowem oczernić i poważnie kogoś skrzywdzić, nie zaglądniemy wówczas w swoje sumienie. Mamy takie błogie poczucie, że jesteśmy OK.
Generalnie porównujemy w dół?
Oczywiście. Bo gdyby ktoś chciał się na przykład porównać się do kogoś, kto w życiu wiele osiągnął, ma sukces, żyje zgodnie z zasadami, na pewno wielu mina mocno by zrzedła.
Pierwszy krok do nawrócenia - siebie oczywiście - to pojednanie się z drugim i solidny rachunek sumienia?
Spowiedź, spowiedź i jeszcze raz spowiedź. Od tego zaczynamy i nie ma dyskusji. Jakieś krążenie obok to tylko półśrodki. Czytam właśnie dokument Jana Pawła II „O pokucie i pojednaniu”. Jest tam fragment, który mógłby być dobrym podsumowaniem naszej rozmowy.
Mianowicie?
Brzmi mistycznie, ale mocno: „Dusza, która się nawraca, podnosi cały świat”. Poddaję pod rozwagę.
ZOBACZ KONIECZNIE
Nowa siedziba Polska Press Kraków
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?