MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Ta historia urzekła świat. Jest już książka o krowie znad Jeziora Nyskiego. Teraz powstaje o niej film dokumentalny

Krzysztof Strauchmann
Krzysztof Strauchmann
Do akcji poszukiwania krowy zaangażowano dwóch lekarzy weterynarii, myśliwego jako tropiciela i pomocników.
Do akcji poszukiwania krowy zaangażowano dwóch lekarzy weterynarii, myśliwego jako tropiciela i pomocników. Krzysztof Strauchmann/Archiwum
Ekipa filmowców - dokumentalistów z Londynu, spędziła dwa dni nad Jeziorem Nyskim. Kręcili zdjęcia do filmu o losach krowy, która uciekła przed rzeźnikiem. Po 6 latach jej historia dalej interesuje ludzi wrażliwych na los zwierząt na całym świecie.

Film dokumentalny przygotowuje Clara Helbig, niemiecka reżyserka mieszkająca w Londynie i angażująca się w akcje społeczne. Jak sama pisze, interesują ją tematy związane z żywieniem i przemianami, jakie temu towarzyszą. Operatorem jest Ada Wesołowska, która wcześniej pracowała przy filmach fabularnych „Warsaw Dark” i „Limousine”.

Filmowcy spędzili nad Jeziorem Nyskim dwa dni. Nagrali między innymi lekarza weterynarii i filmowca, którzy uczestniczyli w poszukiwaniach zbiegłej krowy. Rozmawiali z właścicielem zwierzęcia. Wywiadu udzielił im ówczesny starosta nyski Czesław Biłobran.

- Rozmawiałem z twórczyniami filmu przy kawie i pytałem, dlaczego zainteresowała je ta historia i skąd ją znają - mówi Czesław Biłobran. - Okazało się, że pewna Austriaczka napisała książkę dla dzieci o losach Florianki, krowy znad Jeziora Nyskiego i ta książka była dla nich inspiracją. W filmie interesują je dwa aspekty - Co czuje zwierzę wywożone na śmierć, transportowane do rzeźni. Nasza krowa jest dowodem na to, że zwierzęta przeczuwają swój los, próbują się ratować, uciekać. Drugi element jaki chcą wyjaśnić w filmie, to postępowanie w trakcie łapania tej zbiegłej krowy. Okazuje się, że toczyła się dyskusja, czy nie popełniono w tym wypadku błędów medycznych. Twórczynie filmu chciały dojść do prawdy i przekonały się, że ludzie działali dla uratowania zwierzęcia.

Bohaterska krasula z Bukowa

Krowa, która nie doczekała się imienia, była własnością rolnika - hodowcy z wioski Buków nad Jeziorem Nyskim. 23 stycznia 2018 roku do gospodarstwa przyjechał samochód ciężarowy z rzeźni, bo rolnik postanowił sprzedać na ubój swoje cztery krowy. Wtedy jedna sztuka wyrwała się pracownikom, rozwaliła ogrodzenie i uciekła do lasu, rosnącego wzdłuż brzegów Jeziora Nyskiego.

Przez kilka najbliższych dni właściciel próbował ją złapać, ale zwierzę poraniło jego pomocnika. Okazało się, że krowa świetnie pływając, poruszała się pomiędzy wyspami nyskiego archipelagu. Próbowali ją złapać także strażacy na łodzi, ale ona uciekała, pływając między wyspami. Właściciel krowy znalazł się w trudnej sytuacji. Ponosił pełną odpowiedzialność za zwierzę, nad którym nie miał żadnej kontroli. Po akcji strażaków policja wlepiła mu nawet mandat za brak nadzoru nad zwierzęciem gospodarczym.

Krowa stała się wiralem

15 lutego 2018 roku w Nowej Trybunie Opolskiej ukazał się pierwszy artykuł o losach krowy z Bukowa, która uciekła rzeźnikom spod noża i żyje na wolności nad Jeziorem Nyskim. Los krasuli chwycił ludzi za serce. Temat stał się klasycznym wiralem, powtarzanym przez dziesiątki redakcji prasowych i telewizyjnych w Polsce i na całym świecie. W Internecie tysiące ludzi pisały komentarze kibicujące krowie.

Krową zainteresowały się władze powiatu nyskiego z ówczesnym starostą Czesławem Biłobranem. Starosta dogadał się z właścicielem w sprawie odkupienia zwierzęcia. Władze powiatu zdecydowały się też sfinansować akcję ujęcia krowy. Zaangażowano do tego dwóch lekarzy weterynarii z Nysy, dysponujących strzelbą Palmera, do usypiania zwierząt. Do tego myśliwego - tropiciela, dwóch hodowców do pomocy.

Po ponad miesiącu życia na wolności i kilku dniach poszukiwań, 22 lutego 2018 roku krowa została otoczona przez tropicieli w zaroślach nad jeziorem, ale wcale nie chciała się poddać. Stała się agresywna, atakowała, a 700 kilogramowy kolos potrafi zrobić krzywdę. Krowa dostała celny strzał z ładunkiem usypiającym, potem strzelano do niej jeszcze dwa razy. Udało się ją wreszcie złapać na pętlę i przywiązać bezpiecznie do drzewa. Kiedy po godzinie na miejsce dotarł traktor z przyczepą do transportu dużych zwierząt, krowa nie była już w stanie wejść na wózek. Stres, infekcja, zmęczenie, wszystko to skończyło się śmiercią zwierzęcia.

Po akcji ujęcia krowy jej uczestnicy spotkali się z fala internetowego hejtu, a jednej osobie wysłano groźby śmierci z zagranicznego adresu.

od 7 lat
Wideo

Zakaz krzyży w warszawskim urzędzie. Trzaskowski wydał rozporządzenie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Ta historia urzekła świat. Jest już książka o krowie znad Jeziora Nyskiego. Teraz powstaje o niej film dokumentalny - Nowa Trybuna Opolska

Wróć na nysa.naszemiasto.pl Nasze Miasto