Spis treści
Przypominamy historię kultowego sklepu w Głogowie, w którym zakupy robią kolejne pokolenia klientów. To jedyny taki sklep w mieśce. Ma niespotykany klimat, który sprawia, że już od wejścia młodsi klienci zwalniają tempo, a starsi mają wrażenie, jakby przenieśli się w młodzieńcze lata. Kupić w nim można niemal wszystko, a panie, jak trzeba to doradzą i podpowiedzą. Chodzi o kultowy już Dom Towarowy „Rolniczy” przy alei Wolności, który działa w Głogowie od ponad 50 lat.
- Często słyszymy od klientów, że „obleciał” cały Głogów, a kupił dopiero u nas. No to mówimy wówczas, że od nas powinien zacząć – śmieją się panie z załogi sklepu. A jest ich w sumie siedem – dwie na stoisku meblowym, a pozostałe na ADG. Są jak jedna rodzina, bo pracują razem i znają się od wielu lat.
Do Rolniczego przychodzili z mamą, dziś przyprowadzają swoje wnuki
W „Rolniczym” asortyment jest przeróżny. Próżno takiego szukać w innych sklepach. Klient ma do wyboru od porcelanowych serwisów, sztućców, garnków, najdrobniejszych artykułów gospodarstwa domowego, po żarówki, oświetlenie, meble, środki chemii gospodarczej. Można tam kupić m.in. termosy, kieliszki, butle na wino, gliniane garnki do kiszenia kapusty, ale też węglarki, szufelki, emaliowane miski, czy choćby kolorowe, tradycyjne fartuszki dla gospodyń, a nawet... termofory z kożuszkiem.
- Mamy same najbardziej potrzebne rzeczy – zapewnia Agata Stachurska, kierownik sklepu, która z firmą jest związana od 1990 roku. - U nas klient się zaopatrzy we wszystko, czego trzeba w każdym domu. Ale jak to teraz w handlu, staramy się iść z duchem czasu i łączyć tradycję z nowoczesnością.
„Rolniczy” to sklep częściowo samoobsługowy. Klient może sam wybrać to, czego potrzebuje. Ale jak tylko ma pytania to obsługa zawsze jest pod ręką. Nic więc dziwnego, że sklep ma swoich stałych klientów.
- Przychodzili tu za dziecka z mamą czy z babcią, a teraz robią u nas zakupy ze swoimi dziećmi – mówi pani Agata. - Opowiadają nam, że co prawda widzą zmiany, ale dla nich to miejsce wciąż wzbudza wiele sentymentu.
Potwierdza to pan Mirosław, stały klient sklepu „przyłapany” przez nas na zakupach.
- To mój najlepszy sklep w mieście! I nie ma w tym przesady! - powiedział.
Dlaczego sklep ma nazwę Rolniczy?
Pani kierownik przyznaje, że „Rolniczy”, poza nazwą, nie ma już za wiele wspólnego z towarem dla rolników. A kiedyś to właśnie w tym sklepie można było kupić m.in. części do rolniczych maszyn i ciągników. Jak komuś popsuł się piec c.o. to właśnie tam kupował potrzebne elementy. Mało kto wie, że pod rolników dostosowano nawet godziny otwarcia, czyli 9-17.
- Kiedyś takie godziny obowiązywały w dni targowe. Chodziło o to, że gdy rolnik z samego rana przyjeżdżał na targ, mógł też zajść do nas na zakupy. Ale potem uznaliśmy, że rano klientów jest więcej niż po godzinie 17, więc tak zostało – wyjaśnia nam pani Agata Stachurska.
Kultowy sklep jest wciąż własnością spółdzielni
Podłużny pawilon sklepowy przy alei Wolności zbudowano na początku lat 70. ubiegłego wieku. Wcześniej stała tam niewielka budka handlowa. W latach swojej świetności Dom Handlowy „Rolniczy” zajmował wszystkie lokale obiekcie. Oprócz tego, który działa do dziś, dawniej był też sklep chemiczny, spożywczy i metalowy. To tam można było kupić rower a nawet motocykl.
„Rolniczy” należy do Spółdzielni Pracy Handlowo-Produkcyjnej, mającą swoją siedzibę przy ulicy Spichrzowej. Jej prezesem jest Józef Jaśkowiec.
O przemianach spółdzielni wie niemal wszystko wiceprezes zarządu Joanna Stanaszek, związana z firmą od 1979 roku, czyli od czasu, gdy trafiła do niej jako stażystka.
- Kiedyś był to Wojewódzki Związek Spółdzielni Rolniczych, która działała podobnie jak PSS-y, tyle że na wiejskich terenach – opowiada nam pani wiceprezes. - W latach 90. ubiegłego roku, gdy zaczęła się zmiana ustrojowa, to placówki w oddziałach miały prawo przejąć majątek. We wrześniu 1990 roku utworzyliśmy Spółdzielnię Pracy Handlowo-Produkcyjną.
Spółdzielnia, oprócz DH „Rolniczy” miała jeszcze m.in. działającą rozlewnię wód mineralnych w Ruszowicach (eksploatujące źródło Mieszko) i Dom Handlowy na rogu aleja Wolności i Brama Brzostowska. Do niej należał też lokal znanej kiedyś restauracji „Kameralna” (przy alei Wolności).
Z dawnego majątku spółdzielnia wciąż ma trzy lokale handlowe przy alei Wolności (w tym dwa wysokości I LO są wynajmowane) oraz magazyny przy Spichrzowej.
Spółdzielnia handluje też opałem i materiałami budowlanymi.
- Czasy są trudne, ale jakoś sobie radzimy – przyznaje Joanna Stanaszek. - Tym bardziej cieszy, że nasz „Rolniczy” wciąż ma klientów.
Zobacz też:
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?