Nasza Loteria

Pracownicy uczcili jubileusz firmy rodzinnym piknikiem

Jadwiga Aleksandrowicz
Jadwiga Aleksandrowicz
Atrakcje dla dorosłych i dzieci, wspólna biesiada przy muzyce, tańce - tak po raz drugi w tym roku zaakcentowano 25-lecie fabryki silosów BIN.

Pierwsze obchody jubileuszu aleksandrowskiej fabryki miały charakter oficjalny i brali w niej udział nie tylko oficjalni goście i odbiorcy wyrobów fabryki, ale też niewielkie grono pracowników. Tymczasem BIN to poważny pracodawca w mieście. Sobotni piknik w zakładzie adresowano dla pracowników i ich rodzin.

Bawiły się trzy pokolenia, bo niektórzy pracownicy o najdłuższym stażu przybyli tu ze swoimi wnukami. Zadbano bowiem nie tylko o atrakcje dla dorosłych, ale i specjalny blok imprez dla dzieci, angażując animatorów zabaw i rozmaitych konkursów.

BIN to firma rodzinna, stworzona przez inż. Zygmunta Krzemińskiego, który dla potrzeb swojego gospodarstwa w Jeziornie w gm. Koneck stworzył pierwszy płaskodenny silos metalowy. Ćwierć wieku temu zapotrzebowanie na magazyny zbożowe było duże. Wynajął więc halę od ówczesnego państwowego Budkruszu i tam stworzył podwaliny dzisiejszej fabryki.

- Na początku było mnóstwo pracy ręcznej. Nie to co dziś, gdy w nowoczesnych halach mamy sterowane komputerowo urządzenia laserowe - wspomina Ryszard Świeczkowski, kierownik działu obsługi technicznej, jeden z tych, którzy pamiętają początki zakładu. Wcześniej był tu ślusarzem i kontrolerem jakości.

- Dobrze się tu pracuje, można powiedzieć, że mam tu samych przyjaciół - mówi.

Pamięta początki fabryki także Eugeniusz Grzegórski ze Spoczynka w gm. Koneck. - Nasza złota rączka - chwali pracownika Paweł Krzemiński, wiceprezes zarządu BIN, brat założyciela firmy. Sam Grzegórski mówi, że był tu ślusarze, kierowcą, jak trzeba było - mechanikiem, bo na początku robiło się wszystko, co było potrzeba.

Wytwarzali silosy i sami je montowali. Dziś montażem zajmują się specjalne ekipy współpracujące z fabryką. Teraz Grzegórski jest zaopatrzeniowcem. Sam się dziwi, jak szybko zleciało mu ponad 20 po lat pracy w fabryce.
Małgorzata Gronet pracowała w Budkruszu jako kadrowa, gdy Krzemiński wynajął halę na produkcję silosów. - Po godzinach dorabiałam tam jako sprzątająca - nie ukrywa. - Gdy Budkrusz padał, w BIN-ie zaproponowano mi objęcie spraw kadrowych - mówi. Nie zastanawiałam się. Jestem kadrową do dziś i nie zamieniałabym tej pracy na żadną inną.

Więcej w Gazecie Pomorskiej.

od 16 lat
Wideo

Rekordowa liczba rekrutów w Człuchowie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na aleksandrowkujawski.naszemiasto.pl Nasze Miasto