Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dawid walczy o życie jak lew. Pomóżmy mu ! Jest szansa

Iwona Rojek
19 letni Dawid Szpak z Buska Zdroju w Święta Wielkanocne marzył tylko o jednym, żeby mógł pokonać bardzo ciężką, odbierająca sprawność nieuleczalną chorobę, jaka mu się przydarzyła. Ataksja rdzeniowo móżdżkowa powoli go zabija. 19 latek z Buska Zdroju zapadł na nieuleczalną chorobę, ale bardzo chce żyć, dlatego prosi wszystkich o pomoc.

W związku z taką diagnozą próbuje ratować się wszelkimi sposobami, bo nie chce umierać. Dzięki pomocy czytelników udało się zebrać 90 tysięcy złotych, w akcję pomocy bardzo zaangażował się Dariusz Lisowski, prezes Fundacji Miśka Zdziśka - Błękitny Promyk Nadziei i Dawid zakończył niedawno pięciodawkową terapię komórkami macierzystymi w Centrum Medycznym w Częstochowie. Są spektakularne efekty. Z całego serca dziękuje za pomoc. Ale teraz trzeba zbierać na kolejne leczenie, bo choroba, która niszczy mózg, upośledza mowę, słuch, wzrok, chód, sprawność, powoduje zanik mięśni, niedomykalność zastawki trójdzielnej nawet na chwilę nie odpuszcza. Nie leczona szybko prowadzi do śmierci.

Porażająca diagnoza
Z Dawidem spotykamy się w mieszkaniu na IV piętrze w Busku Zdroju, które zajmuje razem z mamą. Pani Jola, z zawodu pielęgniarka, pracująca w buskim szpitalu wychowuje syna sama, ojciec nie żyje. Kobieta mówi, że po 35 latach pracy w szpitalu nie stać jej nawet na wzięcie kredytu na leczenie dziecka. W domu panuje atmosfera rozpaczy ale połączona z nadzieją. Chłopiec opowiada, że przez pierwsze piętnaście lat życia był bardzo szczęśliwy, pełen pasji i energii, przepadał za grę w piłkę, rozmowami z kolegami. – Kiedy nagle zaatakowała mnie wysoka gorączka myślałem, że się przeziębiłem i szybko mi to przejdzie – mówi chłopiec. – Ale tak się nie stało. Zaczęły się zaburzenia równowagi, zawroty głowy, podejrzewano zapalenie opon mózgowo rdzeniowych, guza mózgu, stwardnienie rozsiane, podano mi sterydy, ale zdrowie polepszyło się tylko na krótko. Gorączka po trzech miesiącach wróciła, a diagnoza, którą postawiono w Katowicach poraziła mnie i mamę. Wykryto, że mam chorobę Fredreicha, czyli ataksję móżdżkowo rdzeniową, na którą obecnie w Polsce chorują jedynie trzy osoby.

Mama dopowiada, że do niej te słowa lekarza w ogóle nie dotarły, po pierwsze niewiele o tym schorzeniu wiedziała, po drugie człowiek jest tak skonstruowany, że zawsze ma nadzieję, że coś dotyczy wszystkich, tylko nie jego. – Ale kiedy syn przestał chodzić, musiałam go dźwigać na plecach z czwartego piętra kilka razy dziennie, przestał samodzielnie jeść, miał problemy z wykonaniem najprostszej czynności wtedy po raz pierwszy załamałam się – mówi szczerze. - W tym samym czasie chęć do życia stracił Dawid. Uświadomił sobie, że nie zrealizuje wielu marzeń, że w domu zrobiło się pusto, koledzy przestali przychodzić i całkiem zamknął się w sobie.

– Choroba powoli wyłączała mnie z życia, nie byłem na to przygotowany – zwierza się przesympatyczny Dawid. – Bawiła się mną jak szmacianą lalką, a ja byłem świadomy wszystkiego co się ze mną dzieje i czułem się strasznie załamany - mówi. – Często się bałem, że zostało mi niewiele życia.

Dopiero od niedawna, gdy o chorobie i położeniu Dawida zrobiło się głośno, koledzy znów zaczęli go odwiedzać w każdy piątek, zaczął się uśmiechać, nawiązał wiele znajomości na facebooku. Koresponduje między innymi z rodziną Witkowskich z Jeleniej Góry, oni też walczą z ataksją i wspólnie podnoszą się na duchu. Zobaczył, że choroba niesamowicie izoluje od świata, a on bardzo pragnął akceptacji. W tamtym czasie, jak opowiada czuł się tak zrezygnowany, że nawet jak mama załatwiła mu pobyt na oddziale rehabilitacji w szpitalu „Górka” to codziennie dzwonił do domu mówiąc: „mamuś zabierz mnie stąd, nic już z tego nie będzie i tak wyląduję na wózku. Nie ma już dla mnie ratunku”.

Jolanta Pierścińska, mama chłopca, który teraz ma przyznane nauczanie indywidualne w domu, Dawid jest uczniem II klasy Technikum Informatycznego mówi, że nie wie co by z nimi do tej pory było, w jakim stanie psychicznym byliby, gdyby na ich drodze nie pojawił się prezes Dariusz Lisowski. – Zorganizował mecz charytatywny, inwazję serc, włączył do współpracy piosenkarza Andrzeja Piasecznego, zebrał pieniądze na schodołaz, nie muszę już dźwigać syna po schodach- wspomina mama. - Kręgosłup już mi całkiem wysiadł. Potem udało się też zgromadzić fundusze na jedyne w tej chorobie dostępne leczenie dla Dawida, na podanie mu komórek macierzystych pozyskiwanych z krwi pępowinowej. Od września zaaplikowano mu już pięć dawek, do lędźwiowo i do rdzenia kręgowego . Największa w tym zasługa zaangażowania prezesa Lisowskiego i dobrych serc mieszkańców, czytelników, wspaniałych ludzi, ofiarowali mu środki, dzięki którym Dawid żyje – dodaje mama.

Terapia komórkami macierzystymi
- Leczenie pod okiem doktora Dariusza Bruczkowskiego w Centrum Medycznym „Klara” za zgodą Komisji Bioetycznej w Częstochowie dało bardzo dobre efekty – cieszą się oboje syn i mama, ale do pełnego zdrowia daleko. – Dawid może jeść samodzielnie, wcześniej trzeba było go karmić – podkreśla mama. – Nie trzęsą się już mu ręce. Stawia pierwsze kroki przy pomocy chodzika. Choroba jak gdyby zatrzymała się. Wcześniej leżał jak kłoda. Regularnie jeździmy też na kontrolę do Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach i ciągle dopytujemy czy wynaleziono na tę chorobę jakieś nowe leki.
Ale żeby wygrać z nią walkę potrzebna jest kolejna mobilizacja społeczeństwa i kolejne pieniądze, żeby podać następne dawki leków. Od tego zależy to czy Dawid przeżyje. – Dlatego z całego serca proszę o dalszą pomoc – mówi Dariusz Lisowski, prezes Fundacji Miśka Zdziśka.

O wsparcie prosi też sam Dawid Szpak i jego mama, bo sami nigdy nie uzbierają takiej kwoty, a fundusz nie pokrywa takiego leczenia. Potrzebne jest 80 tysięcy złotych. - Komórki macierzyste utrzymują syna przy życiu, dopóki nie zostanie wynaleziony jakiś skuteczny lek- taką wielką nadzieję ma mama.- Ciągle modlę się o to, żeby syn przeżył. Sam Dawid też kieruje modlitwy do Boga o zdrowie i życie. Przy okazji świąt Wielkanocnych zastanawiał się nad zmartwychwstaniem Jezusa i co to oznacza dla niego. Szybko dojrzał i myśli sobie, że skoro Jezus oddał życie za ludzkość, to może i dla niego jest jakaś nadzieja.

Myśli pozytywnie
Dawid stara się nie myśleć dlaczego tak okropna choroba dotknęła właśnie jego. Chociaż jest genetyczna, to nikt w rodzinie jej nie miał. – Byłem zaskoczony, zdezorientowany i przestraszony – przyznaje. – Kiedy poszczególne narządy odmawiały posłuszeństwa postanowiłem się ratować za wszelką cenę. Bardzo proszę ludzi o kolejną pomoc. Bez niej umrę. O skutecznym leku myślę dzień i noc, trudno jest mi od tego oderwać myśli. Może uda mi się wyzdrowieć i zająć tym co najbardziej w życiu lubię, projektowaniem komputerowym. chciałbym też odwdzięczyć się mamie, pomóc jej w różnych sprawach za dobre serce, tak bardzo na co dzień się ze mną męczy .

Jak pomóc ?
Wszyscy, którzy mogliby pomóc Dawidowi Szpakowi w uzbieraniu pieniędzy na terapie komórkami macierzystymi są proszeni o wpłaty na konto Fundacji Miśka Zdziśka Bank Pekao
2312 40 4982 1111 0010 6253 6955 z dopiskiem” „Na pomoc i leczenie Dawida Szpaka”

Co to za choroba?
Ataksja móżdżkowo rdzeniowa, zwana chorobą Freidrecha, to schorzenie genetyczne spowodowane błędem genetycznym. Objawia się zaburzeniami równowagi, zaburzeniami mowy i słuchu, drżeniem kończyn, zwiększoną męczliwością, zanikiem mięśni, trudnościami w połykaniu, krztuszeniem się Choroba postępując wyniszcza organizm i prowadzi do śmierci.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kielce.naszemiasto.pl Nasze Miasto